Jedyne startowisko w Rudawach Janowickich. Miejsce z widokiem nie tylko na to pasmo, ale także m.in. na większą część głównego grzbietu Karkonoszy i całą Kotlinę Jeleniogórską, z Kowarami na pierwszym planie. Nie dziwi więc, że znajduje się tu popularny punkt widokowy z miejscem na odpoczynek.
Startowisko to wyraźna, duża łąka znajdująca się na grzbiecie między przełęczą Kowarską a Skalnikiem, widoczna prawie z każdego miejsca w Kowarach. Stąd jedziemy drogą nr 367 w górę w kierunku wschodnim na Wałbrzych, tuż przed przełęczą Kowarską skręcamy w ostatnią możliwą drogę szutrową w lewo. Dojeżdżamy nią do anteny nadajnika. Tutaj, przed szlabanem, zostawiamy samochód. Jazda dalej może nas kosztować mandat. Idziemy praktycznie poziomo około 650 metrów, po czym skręcamy w prawo ścieżką do góry, zgodnie ze wskazaniem strzałki z napisem ‘Rudnik’. Po 5-10 minutach podejścia jesteśmy na miejscu. Startowisko jest bardzo dobrze przygotowane, wyrównana duża łąka na wysokości 840 metrów z wyciętym szerokim wyjściem umożliwiającym ew. przerwanie startu i awaryjne lądowanie. Im niżej, tym bardziej trzeba uważać na nierówności terenu, a na samym dole wycinki, jeszcze przed szutrową drogą, którą szliśmy, posadzone zostały buki. Ogrodzono je siatką przytwierdzoną do wysokich pali z ostro ściętymi wierzchołkami! O ewentualnym lądowaniu można myśleć TYLKO przed ogrodzonym fragmentem zbocza.
Na Rudniku znajduje się tablica z regulaminem stratowiska, który trzeba koniecznie przeczytać przed pierwszym startem i duży maszt z rękawem. Idealny kierunek wiatru do startu to 310-330 stopni. Niestety rzadko kiedy bywa tu idealnie, dlatego: UWAGA!! Nawet niewielka odchyłka z zachodu (z lewej), a te zdarzają się tu bardzo często mimo prognozowanego ‘optymalnego’ kierunku, zazwyczaj powoduje generowanie rotorów, które mogą być bardzo wredne. Zachowajcie dużą ostrożność i trzymajcie się prawej krawędzi wycinki!! Do startu lepiej wybrać spokojniejszy moment niż chwilę z mocniejszymi podmuchami.
Przewyższenie wynosi 290-340 metrów w zależności od miejsca, w którym lądujemy. Ze startu widać na przedpolu, tuż za zabudowaniami z niewielkim stawem, lądowisko - łąkę w kształcie trójkąta znajdującą się po lewej stronie szutrowej drogi biegnącej praktycznie w osi startowiska, czyli w kier. płn.zach. Awaryjnie, dla osób, które straciły zbyt dużo wysokości szukając noszeń i nie miałyby szansy na dolot, istnieje możliwość lądowania na łąkach u samego podnóża góry, lekko po lewej stronie od miejsca startu. Przez to, że grzbiet, na którym znajduje się startowisko zamyka całą kotlinę, opiera się na nim wiatr dolinowy i często można tu latać długimi godzinami na laminarnym rudawskim żaglu. Natomiast w termiczny dzień Rudnikiem na pewno nie pogardzą piloci spragnieni latania XC.
Przeloty stąd najczęściej wykonywane są z wiatrem, a więc na wschód, południowy-wschód. Tak się składa, że akurat na tym kierunku, o ile warunki i umiejętności pozwolą, możemy się cieszyć długim lotem nie martwiąc o naruszenie stref. Zachowanie bezpiecznego dystansu od najbliższych, wrocławskich TMA nie powinno być problemem. Niełatwe natomiast może być pokonywanie kolejnych górskich pasm po drodze, szczególnie przy niskich podstawach i silnym wietrze. Po przeskoczeniu nad Górami Kamiennymi w okolicach Lubawki, można kontynuować lot np. wzdłuż Gór Stołowych zaczynając od Broumovskich Ścian i kierując się następnie w stronę ziemi kłodzkiej. Jeśli ktoś bardziej komfortowo poczuje się lecąc nad Kotliną broumovską, może następnie obrać kierunek na najniższe partie Gór Sowich w okolicach Srebrnej Góry. Ci, którzy mają ochotę zwiedzić ich najwyższą i najbardziej rozległą część, a więc okolice Wielkiej Sowy, mogą mieć przy okazji szansę spojrzeć z góry na startowiska w Mieroszowie, Grzmiącej, ew. na Klin koło popularnej ‘Andrzejówki’ w Górach Suchych. [a]Przy wietrze wiejącym bardziej z W niż NW, znad Rudnika można wyruszyć w kierunku Kamiennej Góry, Gór Wałbrzyskich, na których drugim końcu w oczy rzucić się powinno Jezioro Bystrzyckie z zamkiem Grodno. Lot kontynuować można wzdłuż Sowich, albo wyskoczyć na płaskie gdzieś między Świdnicą a Bielawą, no a dalej to już ‘hulaj dusza, piekła nie ma’… Jakby co, to w Opolu nas znają, chociaż wcale nie musi się tam skończyć nasza przygoda😊
Przy niezbyt silnym wietrze, za to większej północnej odchyłce wiatru, można po starcie z Rudnika przebić się do przodu w lewo na ramię Wołowej Góry, a stamtąd już dalej nad główny grzbiet Karkonoszy, w kierunku Śnieżki lub dalej w stronę Szklarskiej, ewentualnie w drugą stronę: w Czechy, w kierunku Nachodu i Gór Orlickich.
Podczas startu, kiedy mamy problem z oderwaniem się, czy z ustabilizowaniem skrzydła nad głową i zbiegniemy już jakąś 1/3 długości startowiska, lepiej przerwać start i wrócić ponownie na górę zamiast na siłę próbować w nadziei, że "może mnie jednak puści…". Inny dość częsty błąd to kiedy po utracie części wysokości przy zboczu, pilot przecenia doskonałość swojego skrzydła i próbuje dolecieć do oficjalnego lądowiska z przodu, zamiast lądować na lądowisku awaryjnym, wspomnianej łące poniżej granicy lasu, po lewej stronie. Uważać też należy na słaby wschodni wiatr (zza pleców), który potrafi na starcie wywołać efekt idealnego kierunku − rotor. Jeżeli rękaw zachowuje się podejrzanie, a po postawieniu skrzydła nie za bardzo chce ono zostać nad głową, lepiej upewnić się czy wiatr faktycznie wieje z płn.zach. zamiast sprawdzać to własnym organizmem.
Piloci chcący odejść na trasę z Rudnika powinni pamiętać o zdobyciu odpowiedniej wysokości nad grzbietem. Próby odejścia z "przewiewanym" kominem ze 100 - 200 metrami przewyższenia kończą się na ogół po paru kilometrach na ziemi.
[podpis]przygotował: Zbyszek Deka